- Strona Główna -
- Historia Szkoły -
- Różności -
- Kronika Szkoły -
- Spotkania po latach -
- Muzeum - Kroniki -
Almanach Absolwentów IV L.O. im. H. Sienkiewicza w Częstochowie

Słowo o strzelnicy

Autor: Dudek Andrzej
Data dodania: 13.02.2006 20:40:24

Kliknij aby powiekszyc zdjecie


Wiosna 1976 r. - Kosacki i Piotr Mikołajewski
Kliknij aby powiekszyc zdjecie
Wiosna 1976 r. - Kosacki i Piotr Mikołajewski

Kliknij aby powiekszyc zdjecie


Przeglądając stronę „Sienkiewicza” natrafiłem na wzmiankę o strzelnicy, gdy ostatnio odwiedziłem Częstochowę zobaczyłem co ze strzelnicy pozostało. Resztka kulochwytu, kilka belek na ścianie, trzy nie najlepsze zdjęcia w albumie, kilka tarcz, kilka łusek i wspomnienia. Nie ukrywam, długo wpatrywałem się w smętne resztki miejsca, w którym spędziłem wiele godzin swojego pobytu w „Sienkiewiczu”.

Moja przygoda ze strzelaniem trwała prawie cztery lata, zaczęła się jesienią 1975 roku a zakończyła tuz przed maturą w 1979. Nie było nas wielu… kilka koleżanek, z których w pamięci pozostały Ula Czech i Beata /nazwiska niestety nie pamiętam/, i pięciu chłopaków:
Piotrek Mikołajewski z klasy „a”, Robert Kosacki i Leszek Urban z klasy „c” oraz Andrzej Fedak i Andrzej Dudek /czyli ja/ z klasy „d”. Nad wszystkim czuwał niezapomniany /przynajmniej dla mnie/ Profesor Poniedziałek – P.O.- wiec. Nie byliśmy tak sławni jak nasi szkolni sportowcy, nie mieliśmy aż takich osiągnięć. Powód?? Nasze „Wostoki” choć nowe nie były taką klasą jak „Anschütz-e” „Legii” czy „Gwardii”, a amunicja choć wyższego sortu była tylko z Pionek nie od „Winchestera”, pomimo tego nie byliśmy najgorsi i potrafiliśmy wygrywać.
Jedynym naszym profitem ze strzelania było to, że od czasu do czasu na konto treningu, czy pomocy Prof. Poniedziałkowi byliśmy zwalniani z lekcji. Były chwile zabawne, ot choćby podczas jednego z naszych treningów - przyszła na programowe strzelanie jakaś szkoła. Patrzyliśmy jak nieboracy „strzelają Panu Bogu w okno” i postanowiliśmy „pomóc”… nasza pomoc byłaby skuteczna, gdyby nie… nadgorliwość. Zamiast dokonać „podziału” celów robiliśmy to według własnego uznania. Finał?? W jednej z serii kilka osób miało więcej przestrzelin niż nabojów otrzymanych od swojego P.O.-wca.
Inne gatunkowo przeżycia miały miejsce bodaj w 1978 roku. W czasie ferii zimowych ktoś włamał się do kantorku P.O.-wca, zginęło kilka sztuk broni /na szczęście nie naszej/ i kilkaset sztuk amunicji. Zaraz po feriach cała nasza ekipa spędziła długie godziny w Komendzie MO na ul. Racławickiej… odciski palców, wypytywanie z kim i co robiliśmy w takim to, a takim dniu. O ile wiem skradziona broń się nie znalazła, bo za kilka miesięcy sam zawoziłem do Komendy Wojewódzkiej papiery zaginionej broni.
Na początku 1979 roku pożegnaliśmy się z bronią i strzelnicą… ja spędziłem tam prawie 12 godzin i wystrzeliłem kilkaset sztuk amunicji. Czy po naszym odejściu ktoś dalej kontynuował nasze dzieło?? Nie wiem?? Oprócz wspomnień pozostały trzy fotografie, nie najlepsze, ale są świadectwem i wspomnieniem tamtych lat. Na pierwszej, nasz opiekun i „guru” Profesor Poniedziałek. Na drugiej, w białej kurtce z lunetą Piotrek Mikołajewski, z karabinkiem Robert Kosacki, siedzący tyłem to Andrzej Fedak, a imienia widocznej koleżanki nie potrafię przywołać. Na trzeciej ostatniej, piszący to wszystko Andrzej Dudek.
Może ktoś z kolegów uzupełni moje „wypracowanie” o inne fakty, lub zdjęcia?? Myślę, że ten kawałek dziejów „Sienkiewicza” też wart jest upamiętnienia!


[Komentarze (5)]
- Redakcja Strony -
- Absolwenci -
- Wyszukiwanie -
- IV L.O. w Internecie -
- Absolwenci innych LO -





Projekt i wykonanie: © 2005 Tomasz 'Skeli' Witaszczyk, all rights reserved.
Modified by X-bot
Hosting stron internetowych