- Strona Główna -
- Historia Szkoły -
- Różności -
- Kronika Szkoły -
- Spotkania po latach -
- Muzeum - Kroniki -
Almanach Absolwentów IV L.O. im. H. Sienkiewicza w Częstochowie

Wspomnienia Marii Borys - Moi uczniowie

Autor: Cieślak A. ( opracowanie )
Data dodania: 25.11.2006 15:39:33

Moi uczniowie.

Liceum dzieliło się na profil ogólnokształcący i sportowy. Ponieważ byłam dołączona do LO Sienkiewicza po skasowaniu i wymazaniu z pamięci LO im. Władysława Broniewskiego, przypadły mi głównie w udziale klasy sportowe. Ogólnie między mną a sportowcami panowało , wymuszone przez sytuację , niepisane porozumienie, aby wymagać od nich jak najmniej : „ przecież maja popołudniowe treningi, zawody , a oni będą w miarę swoich możliwości, czyli minimalnie „ czerpać bogactwa mowy Szekspira ””. Skończyło się na niezbyt dogłębnym poznaniu podstawowego słownictwa, kilkunastu wyrażeń sportowych i rudymentów gramatyki angielskiej. Młodzież wówczas nie doceniała korzyści płynących ze znajomości języka obcego. Nie było motywacji. Podróże zagraniczne należały do rzadkości i były dostępne jedynie dla wybranych. To drobny przyczynek. Kiedyś Kuratorium zgłosiło się do mnie z prośbą o tłumaczenie na żywo filmu w języku angielskim z Olimpiady w Kanadzie. Ukazującego osiągnięcia drużyny rosyjskiej. Film nagrali Kanadyjczycy. Czy to z ciekawości czy z przezorności władze obejrzały go przed wyświetleniem młodzieży. Byłam też na tym seansie. Cieszyłam się , że to zachęci sportowców do nauki języka. Niestety do wyświetlenia filmu nie doszło. Amerykanie ukazali porażającą brutalność Rosjan, nieludzki stosunek do zawodników, groźby w razie przegranej. Do dziś stoi mi przed oczami postać szlachetnej, załamującej ręce młodziutkiej dziewczyny, którą trener dosłownie wypchnął na start „ kląć z ruska brzydko ”.Żałowałam , że tego filmu młodzież nie widziała, gdyż ukazywało to prawdę o stosunkach, traktowaniu ludzi w Związku Radzieckim, nawet tak cenionych tam ludzi jak sportowcy. Wartością bardzo cenna było zaufanie, jakim młodzież mnie darzyła. Przecież były to czasy PRL – u . Zwłaszcza wyraziło się to przed historyczną , pierwsza pielgrzymką Jana Pawła II w Częstochowie. Było to radosne, a jednocześnie pełne napięcia dni i godziny. Szeptana propaganda, rozpuszczona przez służby specjalne, głosiła o 300 trumnach sprowadzonych do miasta, gdyż tłumy miały się zatratować. Rozplakatowano afisze zapraszające młodzież klerycką oraz szkolną na Mszę Świętą, którą odprawi Ojciec Święty i wygłosi do nich kazanie. I wówczas zaczęła się dziwaczna kołomyjka. Kuratorium pod naciskiem Komitetu Partii – dosłownie z godziny na godzinę zmieniało decyzje na temat udziału młodzieży we Mszy Świętej „ Papieskiej ”. Wszyscy byliśmy przekonani, że jest to pierwsza i zarazem jedyna pielgrzymka następcy św. Piotra w Jego Ojczyźnie. Stąd napięcie było ogromne. Dyrekcje szkół rozumiejące wagę chwili i odczucia społeczeństwa, były zupełnie zdezorientowane. Nie pisze o „ gorliwcach” , którzy nie mieli co to tego wątpliwości i zamykali na klucz drzwi do swoich szkół. Wiem o takim postępowaniu z ust uczniów i zaprzyjaźnionych ze mną rodziców. Będąc emerytką mającą kilka godzin zastępczych w LO im. H. Sienkiewicza i LO im. J. Słowackiego dysponowałam większą ilością wolnego czasu. Dlatego kursowałam kilkanaście razy jako łącznik pomiędzy dyrekcjami obu liceów. Cały czas padały pytania : czy to ma być dzień nauki czy wolny, czy tylko zwolnienie z zajęć w godzinach przedpołudniowych. Na pytanie młodzieży odpowiadałam, że jest to chwila historyczna, a rodzice i oni sami zadecydują. W dniu pobytu Ojca Świętego w Częstochowie. 4 czerwca 1979 roku i „ straszliwego zagrożenia ”Mszą Świętą „ papieską ” dla młodzieży, Dyrektor Kwieciński wykazał niezwykły kunszt dyplomatyczny. Rano zawitał do LO Sienkiewicza wizytator celem sprawdzenia obecności uczniów na zajęciach. Pan Dyrektor zaprosił go do swojego gabinetu, wyciągnął butelczynę dobrego trunku i wzniósł dwa toasty „ Pan Wizytator wznosi toast za 50 % obecnych uczniów, a ja za drugie 50 % i mamy 100 & obecnych ”. Uprzednio zarządził, aby po przybyciu wizytatora zaprowadzić młodzież do auli celem obejrzenia jakiegoś filmu, jednocześnie otwierając boczne drzwi. Jak łatwo się domyśleć młodzież błyskawicznie pojęła intencję tego posunięcia i większość błyskawiczni9e ewakuowała się , zwłaszcza, że trasa przejazdu Ojca Świętego biegła przed naszym liceum.
Część młodzieży udało się następnie na msze świętą pod szczytem. Ojciec Święty porwał i zachwycił młodzież. Nastrój tej chwili i wielkiego świętowania udzielił się wszystkim zgromadzonym. Większość nauczycieli zmuszona była pozostać w szkołach. Wyłamała się z tego zaprzyjaźniona ze mną pani Irena Mankowicz z Technicznych Zakładów Górnictwa Rud. Na groźby władz odpowiadała z humorem.
Taki to był przedziwny okres szkolnictwa, jednak sama młodzież pokazała odwagę i pewnego rodzaju młodzieńczą wolność.
Kiedyś przeczytałam praktyczne zalecenie dotyczące nauczycieli języków obcych, aby od czasu do czasu rozpoczynali naukę jakiegoś języka. Nauki tej nie musza potem kontynuować. Ma to im uświadomić trudności początkujących uczniów w zakresie nauki języka obcego. Lata doświadczeń szkolnych, pedagogicznych uświadomił mi , że nauczyciel powinien darzyć swych uczniów życzliwością i szacunkiem, wysłuchiwać ich problemów, choć często na to jest brak czasu. Proces dydaktyczny musi przeplatać się z wychowawczym. Liceum Sienkiewicza może pochwalić się takimi wychowankami. Na tym kończę moje wspomnienia. Może przedstawiam je zbyt różowo. Nie chcę i nie lubię mówić – a tym samym pisać – źle o ludziach i ich potknięciach. Sama nie jestem od nich wolna. Nie znam wielu rzeczy o bliźnich, ich sytuacjach i motywach postępowania. Zapewne moje wspomnienia będą prawdopodobnie pokrywały się ze wspomnieniami moich koleżanek i kolegów. Mogą być tez postrzegane pod innym kątem. Pozostawiam pełna swobodę ich wykorzystania i interpretowania. Czas Mojej pracy w Liceum im. H. Sienkiewicza wspominam z dumą. Pamiętam wielu moich uczniów, pamiętam ich troski i problemy, pamiętam też ich optymizm, radość życia i entuzjazm. Ja ich uczyłam języka angielskiego , od nich nauczyłam się optymizmu i entuzjazmu.


[Komentarze (1)]
- Redakcja Strony -
- Absolwenci -
- Wyszukiwanie -
- IV L.O. w Internecie -
- Absolwenci innych LO -





Projekt i wykonanie: © 2005 Tomasz 'Skeli' Witaszczyk, all rights reserved.
Modified by X-bot
Hosting stron internetowych